środa, 16 lipca 2014

Natalia & Alexis Sanchez : Mówiła że będzie zawsze, suka, kłamała.

     Jej marzenia sie spelnily. Byla stewardessa w najlepszych liniach lotniczych, miala mieszkanie w Dubaju, jednak za czesto sie tam nie pojawiala, ze wzgledu na swoja prace. Zapomniala o przeszlosci, kiedy musiala wyjechac z Chile i przeprowadzic sie do Wielkiej Brytanii. Bylo to dla niej wrecz szokujace przezycie, zostawienie kogos, z kim tak wiele ja laczylo. Jednak skupila sie na swoich marzeniach i je spelnila. Byla kobieta sukcesu. Dzisiaj miala leciez z kadra Arsenalu Londyn, pilkarze wybierali sie do Niemiec, rozegrac mecz z Bayernem Monachium. Wracali za trzy dni, wiec miala zostac tyle w Niemczech. Kiedy byla juz idealnie przygotowana i miala pokazywac gdzie kto siedzi, zamarla. Zobaczyla jego, wsrod Kanonierow. On rowniez ja rozpoznal, przenikal ja wzrokiem. Odwrocila sie i poszla na drugi koniec samolotu, aby sie uspokoic. Nie wiedziala, ze zmienil klub. Ze juz jest pilkarzem Arsenalu. Za nic nie chciala leciec z FC Barcelona, dlatego wybrala Arsenal. Czy los jest az tak nieodpowiedni? Czy jest az tak zly? Nie wiedziala tego, ale jakby los byl czlowiek to niezle dostalby od niej po ryju. On jednak usiadl na swoim miejscy razem z Mertesackerem i Flaminim. Usiadl od brzegu, by miec najlepszy widok na dziewczyne. Ktora zostawila go piec lat temu. 
- Natalia, wszystko w porzadku?- spytala ja jej kolezanka z pracy. Sylvie dotknela jej ramienia i zauwazyla zdenerwowana twarz czarnowlosej.
- Nie najlepiej sie czuje, moglabys pojsc tam za mnie? 
- Nie ma problemu, usiadz i odpocznij, caly dzien jestes na nogach bez chwili wytchnienia.- powiedziała i poszła zaproponować piłkarzom posiłki i napoje.
        Natalia poprawiła swój i tak już perfekcyjny makijaż i fryzure. Poprawiła bluzkę i spódnicę. Miałą nadzieję, że nie rozpoznał w niej dziewczyne sprzed kilku lat. Dotknęła ręką gorącego policzka. Przecież jest profesjonalistką!

        Lot minął szybko i bez problemów. Niestety nie mogła wyręczyć się Sylvią przy żegnaniu piłkarzy i życzeniu miłego pobytu. Musiała ubrac szeroki uśmiech i stanąć w tylnym wyjściu. Piłkarze dziwnie się na nią patrzyli, a ona nie wiedziała z jakiego to powodu. Podolski uśmiechnął się do niej smutno i kiwnął głową do tyłu. Zauważyła, że Alexis jest prawie koło niej. Z zaciętą miną. Zaczęła szybciej oddychać. Czyżby Niemiec z Polskimi korzeniami chciał ją ostrzec? Sanchez nie powiedział nic, prychnął cicho kiedy życzyła mu miłego pobytu i wyszedł. Zabolało.

        Uwielbiała Niemcy. Zabudowania były magicznie przepiękne. Wybrała się na spacer po Monachium razem ze swoją koleżanką z pracy- Lidią. Z nią miała najlepszy kontakt. Brunetka od razu zauważyła dziwne zachowanie dziewczyny.
- Co się stało?- popatrzyła na nią, kiedy siedziały w kawiarni, pijąc najlepszą kawę w mieście.
- A co miało się stać?
- Od wczoraj jesteś jakaś dziwna, nie obecna. Każdy pyta się mnie czy masz jakiś problem.
- Nie mam żadnego problemu.- skrzywiła się.- Jestem przemęczona i to wszystko.
- To może jakiś urlop? Martwię się o Ciebie.
- Przemyślę to. Idziemy?
        Po chwili znalazły się pod stadionem Bayernu. Był wielki. Natalia od zawsze interesowała się piłką, a drużyna z Bawarii była jedną z jej ulubionych. Zrobiła dużo zdjęć obiektowi i już chciała iść dalej, kiedy zauważyła jego. Przytulał się z jakąś blondynką. Miał smutny wyraz twarzy, tak samo jak dziewczyna obok niego.
- O mój boże, Natalia chodźmy stąd.- Lidia zrozumiała o co chodziło. Dobrze znała historię koleżanki, o tym z jaką trudnością zostawiła chłopaka w Chile by spełniać swoje marzenia.
- Nie.- odpowiedziała twardo.- Czas się przywitać.
        Normalnie poszłaby sobie, ale zauważając, że już znalazł pocieszenie, postanowiła nie udawać wiecznie zakochanej w Alexisie Sanchezie. Dumnie podeszła do niego, z szerokim uśmiechem. Lidia kroczyła niepewnie za nią. Nie chciała potem pocieszać jej złamanego serca.
- Natalia nie rób tego.- poprosiła ją, ale czarnowłosa zdawała się nie słuchać.
- Witaj Alexis.
        Blodnynka odsunęła się od piłkarza i spojrzała na dziewczynę. Doskonale ją znała.
- Em, poradzisz sobie?- spojrzała na niego.- Jak tak to pójdę poszukać Gotze.
- Nie, zostań.- złapał ją za rękę i spojrzał na czarnowłosą.- To nie zajmnie mi dużo czasu.
- Nie chciałabym przeszkadzać, a Mario pewnie na mnie czeka.
- Proszę.- spojrzał w jej oczy. Niższa dziewczyna zgodziła się i stanęła za piłkarzem, ale ciągle trzymała go za rękę.
- Boisz się ze mną sam porozmawiać?- spytała Natalia. Piłkarz zmierzył ją morderczym spojrzeniem i prychnął śmiechem.
- Po prostu wiem, że ta rozmowa do niczego nie będzie prowadziła i skończy się szybciej niż chwila w której wyjechałaś.
        To był jak cios. Nigdy nie zabolało ją jak w tym momencie. Była dla niego obojętna, mówił to tak obojętnie, patrząc w jej oczy. Czyżby juz jej nie kochał? Ale co ma zrobić, skoro ona ciągle kochała jego?
- Zostawiłam list.
- A no tak, spełniałaś marzenia, rujnując moje, zapomniałem.
- Alexis uspokój się.- powiedziała dziewczyna za nim, a piłkarz wypuścił powietrze ze świstem.
- Szybko się pocieszyłeś.
        Zachowywała się pewnie i dumnie nie okazywała bólu, jaki czuła w środku. On jest dla niej, nie dla innych ludzi.
- Nie zawsze będę czekać na ciebie, ona była ze mną w najgorszym momencie.
- Ją też zabierasz nad rzekę w Chile?
- Zabierałem w Barcelonie.- uśmiechnął się pewnie, patrząc w jej oczy.
- Okej, to się robi żałosne. Ja idę do Mario, źle się czuję. Przyjdź za niedługo.- cmoknęła piłkarza w policzek i weszła bez problemu na stadion, co jeszcze bardziej zdziwiło Natalię. Kim ona do cholery była?
- Alexis, daj mi wytłumaczyć. Dobrze wiesz, czemu to zrobiłam. Do końca będziesz miał mi to za złe?
- Nie mogłem sobie poradzić.- mówił cicho, podchodząc do niej bliżej.- Nie mogłem sobie dać rady, nie ogłem się odezwać, nie miałem siły aby wstać z łóżka. Gdyby nie Natalia to zabiłbym się, wiesz?
- Zastępczyni ma nawet takie same imię jak ja, długo jesteście razem?
- Czy ty wiesz co to jest przyjaźń? Przyjaźnię się z nia od pięciu lat. Jest w ciąży i jest dziewczyną Mario Gotze. Kocham ją bo jest moją siostrą. Ty nigdy nią nie byłaś, skoro odeszłaś.
        Zabolało jeszcze bardziej. Mówił o dziewczynie, która miała tak samo na imię jak ona. Niby ma chłopaka i bedzie miała dziecko, ale samo to że Alexis tak ją kocha, ją zabijała.
- Ale cholera chcę cię widywać.- mruknął i przytulił ją mocno do siebie. Zdziwiona wtuliła się w działo Chilijczyka. Lidia siedziała na ławce kawałek dalej i uśmiechała się na ten widok.
        Minęły dwa dni, codziennie spędzała czas z piłkarzem. Zapoznała się z innymi, a Podolski ciągle patrzył na nią dziwnie i niepewnie, ale cóż, tego chyba nie dało się zmienić. Czekała na Sancheza obok stadionu, przed wylotem mieli się spotkać. Zdziwiła się, kiedy zamiast niego przyszła Natalia. Szła niepewnie.
- Przykro mi.- powiedziała, stając przed nią. Było jej na prawdę smutno, wystraszyła się, że Alexisowi się coś stało.
- Co mu jest? Jest w szpitalu?- poderwała się z miejsca. Blondynka stała i nic ine mówiła, patrzyła się w ziemię. Nieopodal zauważyła samochód jej chłopaka- Mario.
- Nie. Wszystko z nim okej.
- A więc dlaczego ci przykro?
        Nerwowo przeczesała palcami włosy i przyjrzała się czarnowłosej. Uśmiechnęła się złośliwie, ale za chwilę ten uśmiech zmienił się w smutny grymas.
- On nie przyjdzie.
- Jak to nie przyjdzie, czemu?
- Sama sobie odpowiedz na to pytanie.
        Łzy momentalnie pojawiły się w jej oczach. Nie wiedziała o czym mówi blondynka na przeciwko niej. Jak mogła przekazać jej taką wiadomość, będąc zadowoloną z siebie. Myślała, że się polubiły i zaprzyjaźniły.
- Trzymaj się, Natalia.- poklepała ją po ramieniu i odeszła powoli do samochodu. Czarnowłosa poczuła narastającą w niej nienawiść która przelała się na dziewczynę. Podeszła do niej szybkim krokiem i popchnęła.
- To wszystko przez ciebie, ty go do tego namówiłaś!- krzyknęła.
- Natalia uspokój się, sama sobie narobiłaś głupot, więc płać za to, ja nie miałam z tym nic wspólnego. Wyjeżdżamy dzisiaj, wróć do swojego życia i daj mu wszystko przemyśleć. I jeśli jeszcze raz mnie dotkniesz, to obiecuję, że pożałujesz bardziej niż tego że go zostawiłaś.- powiedziała obojętnie i wsiadła do auta. Zauważyła, że na tylnym siedzeniu siedział właśnie Chilijczyk.

        Minął rok. Alexis odezwał się do niej i postanowili spróbować być razem. Zrezygnowała dla niego z pracy i przeprowadziła się do Barcelony, jednak nie czuła się tam szczęśliwa. Piłkarz nie miał dla niej czasu, inni krzywo na nią patrzyli. Wrócił do Barcy dlatego, że tęsknił za przyjaciółmi. W Anglii wszystcy dażyli jej szacunkiem, a w Barcelonie ją olewano. Nawet Natalia nie mogła pogodzić się z tym, że tak zraniła jej przyjaciela, chociaż starała się. Musiała wrócić do domu, nie wytrzyma tu dłużej.

        Piłkarz stanął w drzwiach domu Gotze, który również zdecydował się na granie w Dumie Katalonii. Otworzyła mu zaspana Natalia, a on przytulił się do niej jak małe dziecko.
- Co jest?
        Nie powiedział nic, po prostu podał jej list. Odeszła i zabrała jego serce znowu.

- Nie przejmuj się stary, nie była warta twojej uwagi.- Pique dotknął jego ramienia, w pocieszającym geście.
- Była warta.- odparował i wstał, poprawiając swoje włosy.- Była piękna pamiętam miała spokój na rękach i serce mi pęka gdy myślę że jej nie ma. Uczyła mnie być silnym ale jeśli się zjawi znów to będę zimny. Dała mi spokój i kochające serce, ale bólu gdy odchodzi nie zniosę już kurwa więcej.- powiedział łamiącym się głosem i wyszedł na mecz. Alexis Sanchez jest jednym  z najlepszych napastników i idzie to pokazać. Ma dla kogo.
- Odeszła?- spytał Ney, spoglądając na Natalię. Ta pokiwała twierdząco głową.
- Mówiła że będzie zawsze.- odezwał się zdenerwowany Puyol, uderzająć pięscią w szafkę.
- Kłamała, suka.- mruknęła i wyszła.

        Nie mogła wyjechać. Na lotnisku zawróciła, ale bała się wrócić do domu. Musiała koniecznie porozmawiać z nim przed meczem. Czekała na niego przed szatnią, ale nie widziała nikogo. Chciała tam wejść, ale słyszała całą rozmowę. Słyszała jego. Nagle poczuła uderzenie. Przez przypadek ktoś uderzył ją drzwiami.
- Ojej wyb...- zaczęła blondynka, ale po chwili popatrzyła na nią i zaśmiała się.- Ile jeszcze obietnic złożysz? Ile razy jeszcze go zranisz? Ile jeszcze razy pojawisz się by zniknąć?
- Już nigdy.- szepnęła i odeszła. Poddała się. Życie w ich świecie nie jest dla niej. 

Przepraszam, że zrobiłam z Ciebie taką sukę Natka, ale musiałam bo nie miałam innego pomysłu:/ Następna z Twoim udziałem będzie wesoła:)) Do następnego!

wtorek, 15 lipca 2014

Marco Reus & Paulina:Nie denerwuj sie na niego, nie umie czasami okazac tego jak mu na kims zalezy.

     Dortmund. Wielka kolejka do najlepszego klubu w Niemczech. Brunetka przeszla obok niej, trzymajac glowe wysoko w gorze. Miala na sobie czarna, koronkowa sukienke i dobrane pod kolor szpilki. Usmiechnela sie do ochroniarza, ktory odwzajemniajac gest wpuscil ja do srodka.
- Co u Cathy?- spytala, chcac byc mila dla swojego ulubionego ochroniarza. Dzieki niej dostal prace tutaj, wiec nie tylko ona obdarzala go sympatia.
- Czeka na twoje odwiedziny.
- We wtorek postaram sie wpasc wieczorem.- poklepala go po ramieniu i weszla na sale. Imprezowicze widzac ja, odstepywali jej droge, a ona usmiechala sie do nich arogancko. Nie chciala dzisiaj sie bawic, musiala z kims koniecznie porozmawiac. Zwracala na siebie uwage wszystkich osobnikow plci przeciwnej i doskonale zdawala sobie z tego sprawe. Nie tylko ze wzgledu na jej nazwisko i zajecie, ale rowniez jej wyglad nie byl nikomu obojetny. Dlugie, szczuple nogi niemal zawsze byly zaznaczane sukienkami lub obcislymi spodniami. Duze, zielone oczy patrzyly na innych slodkim ale wladczym sposobem. Lekko falowane wlosy obracaly sie razem z nia. Byla jedna z najpiekniejszych kobiet w kraju, tak uznal jeden z magazynow. 
- Witaj Paulina.- odparl jej dobry przyjaciel, ktory jest w jej klubie bramanem. Tak, jej klubie. Kiedy nie ma rodzicow, ona zajmowala sie lokalem, zarzadzala nim. Szlo jej tak dobrze, ze ojciec pozwolil zalozyc jej wlasna dzialanosc w wieku dziewietnastu lat i szlo jej to perfekcyjnie. Nie bylo zadnych niedomowien czy problemow finansowych, a zasady byly latwe do zrozumienia. Bijesz sie z kim to wylatujesz natychmiastowo, jestes nieodpowiednio ubrany, nie zostajesz wpuszczony do klubu, flirtujesz z barmankami, zostajesz ostrzezony. Chciala zeby panowala tu mila atmosfera w porzadku, bez zbednych sytuacji. 
- Olivier, jak milo cie widziec.
- Musze przyznac, ze prezentujesz sie jak zwykle zjawiskowo.
- Nic nowego sie nie dowiedzialam.- zachichotala pod nosem. Sama zdawala sobie sprawe ze swojej atrakcyjnosci i czasami wykorzystywala ja do sluzbowych spraw. Oczywiscie bez przesady i kontaktow fizycznych, nie byla latwa panienka z ulicy. Byla dumna i pewna siebie dziewczyna, trudna do zdobycia. 
- Skromna jak zawsze. Cos podac?
- Cole, dzisiaj nie chce szalec jak ostatnio.- przejechala dlona po plecach, a jej przyjaciel zachichotal. Ostatnim razem po calonocnej imprezie zachcialo jej sie wycieczki do lasu. Miala cale podrapane plecy i uda, wrocila do domu po 10 rano kiedy wydostala sie z lasu. Nie wiedziala z kim tam byla ani jak sie tam znalazla, ale obudzila sie sama po krzewem z jagodami.
- Nie boisz sie, ze zgwalcil cie jakis mis koala?
- Mis koala w Niemczech?- spojrzala na niego z powatpiewaniem.
- No tak,
- W Niemczech nie ma misiow koala, Olivier.- podrapala sie po ramieniu i obejrzala za siebie. Prawie uderzyla twarza o klatke piersiowa jakiegos mezczyzny. Wstala obudzona jego zachowaniem i chciala na niego nakrzyczec, ale rozpoznala go. Dokladnie wiedziala kto to jest.
- Cholera Marco, co ty tu robisz?- mruknela. Ostatnia osoba jaka chciala widziec, byl wlasnie niemiecki pilkarz Borussi Dortmund. Patrzyl sie na nia z gory, z szelmowskim usmiechem na ustach. Musiala przyznac, ze wygladal jak zwykle zjawiskowo. 
- Mi tez milo cie widziec, Paula.
- Nie mow tak na mnie.- spojrzala na niego spod byka i skrzyzowala rece na piersi, wczesniej odgarniajac dlugie wlosy z ramienia. 
- A jak wolisz? Misiu, skarbie, kochanie..
- Reus, baw sie dobrze w MOIM klubie z kolegami i innymi panienkami ktore moze poleca na twoje gadanie.
- Jak cie zobaczylem to zapomnialem ze otacza mnie milion lasek.- dotknal jej nadgarstka, ale ona odskoczyla od niego. Nie dzialaly na nia te tanie teksty, ktorymi rzucali praktynie wszyscy mezczyzni. 
- To nie bzykniesz zadnej.- szepnela mu do ucha i odeszla, ponetnie krecac biodrami. Poszla do swoich znajomych, ktorzy siedzieli niedaleko. Przywitala sie z Chloe, Rou i Juliet. Jej najlepszymi przyjaciolkami. Jesli mozna tak je nazwac. Nie uwazala, ze sa jakos nadzwyczaj wspaniale, ale czasami byly pomocne. 
- Kto z toba rozmawial? Przystojny byl.- zasmiala sie Chloe, przygladajac sie jakims tanczacym chlopakom. Ona miala tylko jedno w glowie, zero szacunku do siebie. To troche odrzucalo od niej Pauline. 
- Taki jeden dupek z wakacji. 
- Podoba ci sie!- pisnela i dotknela swoich ust. Tak, zachowywala sie czasami bardzo zalosnie, ale stanelaby za swoimi przyjaciolkami murem i bronilaby je do konca.
- Nie podoba mi sie, nie lubie go.- prychnela, wypijajac picie do konca. 
- A ty co, abstynetka?
- Od ostatniego czasu ciagle czuje tego kaca.- wymruczala. Nagle zauwazyla podarzajacego do nich blondyna. Siedzial w stoliku przed nimi, razem z jakas blondynka, swoim przyjacielem i dwoma innymi facetami. Dziewczyny wpatrywaly sie w niego jak w obrazek, jego towarzysze rowniez podazali za nim wzrokiem. Paulina jednak siedziala niewzruszona i bardziej interesowala sie wiadomoscia od swojej kolezanki, niz zmierzajacym ku niej pilkarzu.
- Paulina, kochanie, jak dawno sie nie widzielismy.- powiedzial nadzwyczaj milo i poderwal ja do gory, przytulajac do siebie. Chciala sie jakos wyrwac, wiedziala ze to prowokacja, a nie prawdziwa uprzejmosc. 
- Puszczaj.- uderzyla go w ramie, a on zlapal ja w pasie i ja pocalowal. Nie mogla uwierzyc ze to zrobil. Odepchnela go tak mocno jak umiala i uderzyla go w twarz.
- Nigdy wiecej tego nie probuj.
     Po tych slowach poszla dumnie do toalety, nie zwazajac na zdziwione spojrzenia wszystkich wokol. 
- Nie martw sie, on czasami tak chce zwrocic na siebie uwage.- uslyszala od blondynki, ktora poprawiala makijaz obok niej. Przypomniala sobie, ze to ona siedziala razem z nimi przy stoliku.
- Znasz go?- spytala zdziwiona. Myslala, ze to dziewczyna na jedna noc, kolejna naiwna i glupia, liczaca na jakakolwiek uwage ze strony pilkarzy.
- Jestem jego siostra.- usmiechnela sie. Paulina dopiero teraz zauwazyla podobienstwo. Te oczy, kolor wlosow, usmiech i doleczki. Tak, zdecydowanie byli do siebie podobni.- Natalia.
- Paulina.- uscisnely sobie dlonie. 
- Nie denerwuj sie na niego, nie umie czasami okazac tego jak mu na kims zalezy.- dotknela jej ramienia i wyszla, ale ona wiedziala jedno. Nienawidziła Marco Reusa. 

8 tygodni pozniej

     Kto by pomyslal, ze jeszcze zmieni zdanie. Od dwoch tygodni sa z Marco para. Mozna powiedziec ze nie zawsze Paulina miala racje, szczegolnie w stosunku do pilkarza. 
- Czesc kochanie.- pocalowal ja delikatnie w usta, po powrocie z treningu. Nie powiedziala nic, jedynie usmiechnela sie do niego delikatnie i wtulila w bezpieczne ramiona.

Paulina przepraszam ze taki straszny, ale nie mialam pomyslu wybacz wybacz:(( Kocham Cie! 

poniedziałek, 7 lipca 2014

Oscar & Weronika : Czemu taka jestes? Wtedy dobrze nam sie rozmawialo.

   - Niedlugo zakonczenie i wakacje!- cieszyla sie Weronika, w koncu miala dosc codziennej pobudki z samego rana i siedzenia do poznego poludnia w szkole. Szczegolnie teraz, kiedy dni sa dlugie i jest cieplo. Poza tym nie mogla doczekac sie wyjazdu do Brazylii, gdzie mialy razem z Natalia odpoczac. 
- Dalej nie wiem co ubrac na zakonczenie roku.- lamentowala nizsza z przyjaciolek. Przeszly juz chyba cala galerie, a Natalia nie znalazla niczego, doslownie niczego, kiedy Weronika miala zakupiony caly zestaw na 27 czerwca. 
- Nie masz niczego w domu? Przeciez masz tyle ciuchow. 
- Nie zaloze tego samego dwa razy na rozpoczecie i zakonczenie, cos Ty oglupiala? - spojrzala na brunetke jak na ostatnia idiotke, jakby to byla najbardziej oczywista rzecz na swiecie. 
- No dobrze, nie krzycz.- uniosla rece w przepraszajacym gescie i chodzila za nia caly dzien po sklepach, ale w koncu znalazla odpowiedni zestaw. Szly do swoich domow, Weronika ze sluchawkami w uszach nie mogla doczekac sie wakacji. Chciala juz wyjsc na ta plaze, opalac sie i kapac w morzu. Mialy zarezerwowany jeden z najlepszych hoteli, bardzo blisko stadionu, gdzie rozgrywaly sie Mistrzostwa Swiata o ktorych ciagle mowila Natalia. Ona wolala gimnastyke od latania za okraglym przedmiotem ze skory. Gimnastyka jest spokojniejsza, pelna piekna i gracji. 
      Nadszedl upragniony dzien kazdego ucznia- 27 czerwca. Weronika razem z Natalia odebraly swiadectwa, pozegnaly sie z liceum i pojechaly prosto do domu, by przygotowac sie na wieczorny wylot do Brazylii. Weronika  czekala jak zwykle na spozniajaca sie Natalie, ale ta o dziwo spoznila sie tylko dziesiec minut. Rodzice blondynki zawozily je na lotnisko, a w drodze dali tysiac rad, na temat takich wyjazdow. Nie pic, nie palic, nie cpac zeby ktos ich nie porwal. Pilnowac dokumentow i kart kredytowych, telefonow. Pozegnaly sie z rodzicami dziewczyny i poszly do odprawy.
- W koncu stad wylatuje.- westchnela Weronika, majaca dosc ich rodzinnego miasta. Chciala od wszystkiego odpoczac. Natalia doskonale rozumiala swoja przyjaciolke, w koncu przezyla burzliwy rok ze straszna klasa. Dobrze, ze juz konczyly liceum i wybieraly sie na studia, na dziennikarstwo w Londynie. Przeprowadzaly sie tam zaraz po przyjezdzie z Brazyli za miesiac. 
- Zapomnisz o tym co sie dzialo przynajmniej.
- Przynajmniej, zaczynam nowe zycie bez tych beznadziejnych osob, miejsc i sytuacji.

     Lot minal im na rozmowie i ogladaniu filmow, o dziwo zadna nie zasnela, a to w koncu duzo godzin. Z lotniska odebrac ich miala ciocia blondynka. Ta to ma rodzine po calym swiecie rozrzucona. 
- Jak wam minal lot?- spytala  w samochodzie, zmierzajacym do ich hotelu. Ciocia Natalii miala czesto ich odwiedzac i spedzac z nimi czas, kiedy nie beda mialy lepszych planow. 
- Szybko.
- |Pierwszy raz ktos nie narzekal na linie lotnicze, a bylo tutaj sporo ludzi z ktorymi jezdzilam i ktorymi poniekad sie zajmowalam.
- A no bo linie lotnicze byly beznadziejne...
- Moglam nie pytac.- westchnela. Dowiozla ich pod hotel i pojechala do siebie. Same sie zarejestrowaly i znalazly pokoj z widokiem na morze. Bylo przecudownie, dawno nie widzialy takiego miejsca. 
- ja tu zostaje na zawsze.- powiedziala Weronika, przygladajac sie widokiem za oknem. Byl cudowny!
- No to zostaje z Toba. 

    Juz tydzien byly w Brazylii i czuly sie tu swietnie. Siedzialy na plazy, chodzily na imprezy, poznawaly nowych ludzi. Teraz wlasnie szykowaly sie na kolejna impreze, w jednym z najlepszych brazylisjkich klubow. Ku zdziwieniu Weroniki, Natalia ubarala sie jako pierwsza. Zazartowala nawet, ze zapisala date i godzine w kalendarzu i bedzie swietowala to co roku, powie o tym nawet swoim wnukom. Weronika wyszykowala sie i razem wyszly z hotelu. Do nich dolaczyly ich nowe znajome, Olivia i Petruca. Bawily sie we cztery, az kilka osob zwrocilo uwage na ludzi wchodzacych do lokalu. Natalia nie zachowywala sie jak oni, ale z usmiechem poinformowala dziewczyny, ze to Neymar, Oscar, David Luiz, Dani Alves i Thiago Silva, pilkarze reprezentacji Brazylii, ktora wlasnie dostala sie do finaly Mistrzostw Swiata. 

     Nie wiedziala jakim cudem ale wlasnie tanczyla dosc bliski taniec z pomocnikiem reprezentacji Brazylii, ktory od razu jej sie spodobal i bylo widac zainteresowanie rowniez z jego strony. Oscar przygladal jej sie caly czas, tanczyl tylko z nia. Mowil jej jaka jest piekna i jak bardzo mu sie podoba, a ze i Weronika byla po kilku driinkach, to hamulce jej puscily. Ponosilo ja i raz po raz posuwali sie z Oscarem za daleko, jak na pierwszy dzien znajomosci. Natalia rowniez nie zachowywala sie fair w stosunku do siebie, bo tak samo zachowywala sie z Neyem. Jednak kiedy Weronika prawie zgonowala, a blondynce nic wiekszego nie bylo, probowala ja jakos odciagnac od pilkarza, ale nie dawalo rady.
- Dobrze im ze soba.- zasmial sie jej towarzysz wieczoru. 
- Znaja sie niecale dwie godziny.
- My tez.- objal ja ramieniem i pocalowal.- Co za roznica ile czasu sie znaja.

     Obudzila sie rano, nie wiedzac w jakim miejscu sie zajmuje. Wczoraj ostro przesadzila z baletami, nawet wydawalo jej sie ze poznala jakiegos przystojnego brazylijskiego pilkarza. Usiadla na obcym sobie lozku i zlapala sie za glowe. Byla naga. Odwrocila sie powoli w druga strone, obok niej lezal pilkarz o ktorym wlasnie myslala. Wiec to nie byl sen. W miare cicho zebrala swoje ubrania i wyszla z domu, nakladajac je w biegu. Czula ogromny wstyd, znala go jeden wieczor a poszla  z nim do lozka. Masakra. Kiedy wrocila do domu, Natalia lezala na lozku z laptopem obok siebie.
- To ze pobalowala slonce.- powiedziala, nie patrzac na nia. W nocy byla na spacerze z napastnikiem, nawet wymienili sie numerami i sa umowieni w nastepnym tygodniu, po finale.
- Jak ja wyjde teraz na ulice.
- No nie wiem, przespalas sie z gwiazda, gratuluje.
- Nie smiej sie ze mnie, jeju.- rzucila sie na lozko obok niej, lapiac sie za glowe. Strasznie meczyly ja wyrzuty sumienia i kac. 
- Nie smieje sie, serio, rozumiem jakies przytulanie i nawet calowanie, ale ja nawet nie poszlabym z Neyem do lozka.
- Przestan mowic jaka to ty jestes swieta.- powiedziala zla i spojrzala na nia morderczym wzrokiem, majac dosc uwag ze strony przyjaciolki.
- Nie robie tego zeby ci dopiec, ale po to zebys zrozumiala i nie popelnila wiecej tego samego bledu, czaisz? 

     Weronika lezala na kocu z Natalia i Olivia. Rozmawialy o wszystkim, a impreza sprzed trzech dni przeszla w niepamiec. Nagle ktos rzucil Natalie slomka. Tak slomka. Blondynka odwrocila sie w tamtym kierunku i zasmiala pod nosem, krecac glowa. Weronika podazyla w strone jej wrozku i zamarla. Tam siedzial wlasnie on! Oscar! Z kilkoma kolegami. Miala ochote zapasc sie pod ziemie, ale nie mogla pokazac ze ja to interesuje. Udawala ze go nie zna, chociaz czula na sobie jego przenikliwy wzrok. Miala gleboka nadzieje, ze on jej nie zapamietal i nie podejdzie. 
- Hej.- Ney z usmiechem pocalowal Natalie w policzek. Blondynka rozmawiala z brazylijczykiem, nie zwracajac uwagi na nikogo innego.
- Weronika?- zapamietala to imie, odwrocila sie i obojetnie spojrzala na osobe, ktora wypowiedziala jej imie.- Hej.
- Czesc.- powiedziala oschle, nie chcac prowadzic dalszej rozmowy. Przez wstyd, zrobila wielka glupote. 
- Jak tam?
- Dobrze. 
- Nie zostawilas swojego numeru ani niczego. 
- Jakos nie czulam do tego podstaw.
- Serio?- zasmial sie, a ona zrozumiala ze dala mu co innego, ale numeru to juz nie. 
- Serio.
- Czemu taka jestes? Wtedy dobrze nam sie rozmawialo.
- Bylam pijana, nie wiedzialam co robie. Nie wracajmy do tego i zapomnijmy, okej?
- O sobie?
- Tak.- odpowiedziala pewnie, chociaz czula drobna nie chcec tego pomyslu. Jednak wstyd wygral, i nie zmienila swojego zdania. Pilkarz spojrzal na nia smutno i odszedl do swoich znajomych. Za chwile wcale nie bylo go na plazy, pojechal do domu, a za nim zmyla sie reszta.

     Dwa miesiace pozniej.

     Od dzisiaj jest oficjalna dziewczyna Oscar'a. Nie wiedziala czemu sie zgodzila, ale nie chciala o nim zapomniec, ani tymbardziej o tym co razem przezyli tamtej nocy. 
     Kiedy Natalia miala niby wyjsc sama z Weronika na babski wieczor, niby przypadkiem Ney z Oscarem mieli ten sam pomysl i sie spotkali. Niby jej przyjaciolke rozbolala glowa, a Neymar zaoferowal sie ze zawiezie ja do domu, wiec chcac nie chcac zostala z Oscarem. Tam po raz pierwszy pogadali normalnie i obiecali sobie, ze zaczna jakby ich pierwszego razu w sypialni nie bylo. Po dwoch tygodniach zaczelo sie cos miedzy nimi dziac, nigdy nie zapomni jak wspaniale byly ich chwile. Mieszkala teraz w Londynie, dla niej Oscar przeniosl sie do Chelsea. Niestety Natalia zyla z Neyem w zwiazku na odleglosc, ale czesto sie widywali. 
     Uslyszala dzwonek do swojego mieszkania. Otworzyla szeroko drzwi i ujrzala wielki kosz roz. 
- Idiota.- zasmiala sie i jakos wturlala je do srodka. 

Dla mojej kochanej Weroniki, wiem ze nie najlepszej jakosci, ale obiecuje ze kiedys napisze Ci o wiele lepsze:* Nie mam ostatnio weny, co bardzo mnie martwi. Boje sie, ze bede miala zastoj jak jakis czas temu, a to byloby bynajmniej dla mnie straszne. Rozdzialy beda pojawiac sie rzadziej, ale mysle ze bedziecie mnie wspierac. Pozdrawiam i do zobaczenia w nastepnym jednoparcie!

Neymar & Natalia : Ale sam mnie sobie odebrales.

     Wracala z treningu pilki noznej do domu. Byla strasznie zmeczona, pogoda nie dopisywala intensywnosci treningu. Bylo starsznie goraca, bardziej niz normy Barcelony. Dzisiaj wyjatkowo szla sama, nie towarzyszyla jej zadna kolezanka, poniewaz wyszla z treningu pozniej niz zwykle. Musiala odebrac papiery z mlodszej druzyny i zaniesc do starszej. Tak, zmienia nie klub, ale sekcje. Nie przez wiek, ale przez swoj wielki talent do gry w pilke nozna. Zreszta nie dziwne, u nich to rodzinne. 
     Bedzie tam zdecydowanie najmlodsza, w koncu ma szesnascie lat, a wczesniej najmlodsza byla dziewczyna ktora ma dwadziescia jeden. Bedzie czula sie dziwnie, ale jak najbardziej pragnie sie rozwijac.
     Weszla do domu, nie zwracajac uwagi na liczne samochody przed domem swoim i swojego starszego brata. 
- Jak Ty wygladasz?!- Leo zawolal z kuchni. Spojrzala na niego dziwnie.- Jestes naga, tak bylas w szkole?
- Jakbym byla naga to bym nie wrocila tak szybko.- zauwazyla.
- Idz sie ubierz.
- Leo jest goraco, zlituj sie, jestem w domu i dzisiaj nigdzie sie nie wybieram.
- Ale mamy gosci. Kilkunastu napalonych facetow i moja polnaga siostra. 
- Kogo zaprosiles?
- Cesc, Gerard, Cristian, Thiago, Ney..
- Thiago?!- ucieszylam sie i pobieglam do salonu. Nie widzialam Alcantary dobre kilka miesiecy. Rzadko tu bywal, odkad wyjechal do Monachium.- Thiago- usmiechnelam sie, a pilkarz podniosl mnie do gory i mocno przytulal. 
- Dawno sie nie widzielismy malenka.- powiedzial wprost do mojego ucha a mi ciarki przeszly po plecach. Nie zapomnialam, co nas kiedys laczylo. W sumie nie wiem, czy to ciagle nas nie laczy. Moj brat patrzyl na niego morderczym wzrokiem, jak na kazdego chlopaka ktory sie do mnie zblizy. Denerwowalo mnie to troche, czesto mowilam mu, ze niedlugo ja bede tak patrzec na dziewczyny ktore wychodza rano z naszego domu. 
- Bo mnie nie odwiedziales.- zasmialam sie i odsunelam sie od niego. Pomachalam reszcie pilkarzy, a oni odwzajemnili moj gest. 
- Bo nie mialem kiedy.- przedrzeznil moj ton i wytknal mi jezyk. Pokrecilam rozbawiona glowa i usiadlam miedzy nim a Neyem. Ten drugi momentalnie objal mnie ramieniem. Poczulam sie glupio, bo z brazylijczykiem po prostu sie dobrze dogadujemy, nic poza tym. Thiago spojrzal na nas dziwnie, a ja usmiechnelam sie do niego przepraszajaco.- Wy cos razem?- spytal niepewnie.
- Nie, no co ty.- odpowiedzialam szybko. 
- Ta, jeszcze nie.- dopowiedzial moj przyjaciel Pique, za co zostal obmierzony moim morderczym spojrzeniem. Nie lubilam jak chcieli mnie swatac. 
     Messi zmienil temat, widzac ze jestem zawstydzona i zdenerwowana. Thiago patrzyl na mnie smutnym wzrokiem, jakby liczyl, ze kiedy przyjedzie bedzie tak jak dawniej. A ja po prostu nie umialam. Nie umialam zachowywac sie tak samo po tym, jak mnie zostawil na tak dlugi czas i wyjechal z Julia. Bylam na niego jednoczesnie zla i ucieszona faktem, ze przyjechal. 
     Ney caly wieczor mnie obejmowal, chociaz praktycznie nie rozmawialismy. Chlopaki zmyli sie przed polnoca, a ja nie wiedzac co o dzisiejszym dniu myslec, poszlam spac.


Dwa tygodnie pozniej

- Thiago nie!- powiedzialam zdenerwowana pomyslem hiszpana. Nie wiedzialam, ze jest taki pusty aby wymyslec cos takiego. A jednak jest.
- No ale tylko raz, prosze.- zlapal mnie w pasie i odwrocil przodem do siebie. Patrzyl caly czas w moje oczy, dobrze wiedzac jak na mnie dzialal.- Tylko raz.- szepnal i zrobil mine zbitego psa.- Ostatni raz. 
- Ostatni, tak?- spytalam cicho, czujac jak lzy naplywaja mi do oczu.- Pobawiles sie dwa dni i wyjezdzasz?- usmiechnelam sie smutno. Chcialam, zeby widzial jak cierpie, ale nie widzial ze sie zalamuje.
- Przestan, dobrze wiesz ze to nie tak.
- To nie tak jak myslisz?- zasmialam sie i odsunelam od niego ,poprawiajac wlosy. Nie chcialam go juz dzisiaj widziec, nie chcialam cierpiec. Na dzisiaj dosc rozczarowan, ze cos miedzy nami mogloby kiedykolwiek zaistniec. 
- Ja po prostu nie umiem sie tobie oprzec, rozumiesz? 
- Olalam wszystkich, olalam Gerarda, Leo, Daniego, Neya...
- Neymara? A jednak cos Cie z nim laczy.
- Jak mozesz mi mowic takie rzeczy, skoro sam wyjechales z Julia? To nie logiczne Thiago!- z moich oczu plynely lzy, nie chcialam przebywac z nim w jednym pomieszczeniu ani chwili dluzej, ale musialam mu to powiedziec.- Kochalam Cie, wiesz? Bylam w Tobie cholernie zakochana. Ale sam mnie sobie odebrales. Rozmawialam z innymi i pytali mnie jak to jest miedzy nami, a ja zrozumialam ze to co jest miedzy nami to nie jest milosc. Wybacz mi, nie chce o tobie zapomniec, ale nie chce tez dluzej sie meczyc. Do zobaczenia kiedys, Thiago.- podeszlam do niego i cmoknelam w usta, nastepnie wyszlam z domu. Minelam sie w drzwiach z wczesniej wymienionymi chlopakami. Wszystko widzieli i slyszeli, ale nie chcialam z nimi o tym rozmawiac. Samotnosc mi sprzyja. 

Dwa dni pozniej.

     Dziewczyny z mojej druzyny mnie nienawidzily dlatego, ze jestem z nich najladniejsza i mam najwiekszy talent w tak mlodym wieku, tak stwierdzil Pique. A ze to co on mowi jest swiete, zgodzilam sie z nim. Na meczu strzelilam dwie bramki, dzieki ktorym wygralysmy. Zadedykowalam je Leosiowi, ktory dzisiaj ma urodzinki. 
- Oboze o boze o boze oni byli na trybunach!- piszczala Garcia.
- A teraz sa przed szatnia, i Ney z nimi jest!- pisnela Olivia, chyba najwieksza kaleka i plastik w druzynie. 
- O, czyli sa juz po mnie. Zwijam sie, pa!- pomachalam dziewczynom, i chcac im dogryzc jeszcze bardziej, nie zamknelam drzwi. Wskoczylam niemal od razu na braciszka, ktory wysciskal mnie za wszystkie czasy i zapewnil ze kocha najbardziej na swiecie. Przytulilam sie tez z Gerim i Cesciem, wstydzilam sie pierwsza podejsc do Neymara. Stal dokladnie na przeciwko drzwi szatni jakby czekal na kogos innego. Spojrzalam sie na niego zdziwiona, a ten do mnie kiwnal.  Kazalam isc chlopakom do samochodu i podeszlam do niego niepewnie.
- Co jest?
- Kochasz Thiago?- zamurowalo mnie. Nie wiedzialam jaki cel mial, zadajac mi to pytanie. Jednak cos kazalo odpowiedziec mi szczerze.
- Kochalam. 
- A teraz?
- Nie.
     Pokiwal glowa i jakby sie zamyslil. Dziewczyny udawaly ze czekaja na trenerke, aby jej cos przekazac, a tak na prawde bezczelnie wgapialy sie w to co robie z Neyem. 
- Chodz, idziemy, pewnie jestes zmeczona.
- Masz racje, jestem. 
- Chodz.- powiedzial cicho i zawiedziony ruszyl przed siebie. Dalej nie wiedzac o co mu chodzi zastapilam mu droge i polozylam dlonie na jego klatce piersiowej, aby go zatrzymac.
- Co jest Ney?
- Nic.
- Przeciez widze.
- Nati, chodzmy do domu, wieczorem idziemy na impreze, a musze odwiezdz Daviego. 
- No dobrze.- westchnelam. Pilkarz objal mnie niepewnie ramieniem, nie widzac protestow z mojej strony, objal mnie w pasie. Wyszlismy ze stadionu. 

     Kilka godzin pozniej, jechalam z Leo do klubu gdzie odbywala sie jego impreza urodzinowa. 
- Moja sliczna.- powiedzial Geri, witajac sie ze mna. Usmiechnelam sie do niego szeroko.- Idz go pocieszyc, nikt nie wie co mu jest.- dodal, kierujac swoj wzrok na Neya, siedzacego za stolem. Pokiwalam glowa i lekko kulejac podeszlam w jego strone. Prawdopodobnie skrecilam skobie kostke wychodzac z samochodu, czyli jak zwykle jest fenomenalnie. Usiadlam obok niego, rzeczywiscie byl przygnebiony.
- Ja skrecilam kostke, a u ciebie jak?
- Jak to zrobilas?- zmarszczyl brwi.
- Oj no wysiadalam z samochodu ktory prowadzil Leo, proste.- wzruszylam ramionami, a pilkarz zasmial sie pod nosem. To juz cos. 
- Poznalem dziewczyne u ktorej raczej nie mam szans.
- Ty? Ty masz szanse u kazdej, nie oszukujmy sie.
- Ale ona nie jest kazda. Jest delikatna, sliczna, kochana, potrafi mnie pocieszyc, ale nigdy nie spojrzy na mnie  w ten sposob.
- Opowiesz mi o niej pozniej.- usmiechnelam sie. Ja, Ney, Leo, Cristian, Gerard, Cesc, Dani i Marc siedzielismy przy jednym wielkim stole i rozmawialismy. Byla mila i przyjemna atmosfera, nawet Brazylijczyk usmiechnal sie kilka razy. Dobrze rozmawialo mi sie z Marciem i coraz mniej uwagi poswiecalam innym, a wiecej jemu. Kiedy Bartra chcial wytrzec mi twarz, pod pretekstem ze sie rozmazalam, Ney odwrocil moja twarz w swoim kierunku, delikatnie kladac dlon na policzku. Wytarl miejsce pod okiem, gdzie podobno sie rozmazalam i usmiechnal sie lekko. Odwzajemnilam gest, jednak od razu wrocilam do rozmowy z obronca. Niezadowolony Neymar robil wszystko abym zwrocila na niego uwage. Byl tak zazenowany ta sytuacja, ze poddal sie i siedzial spokojnie, sluchajac tego wszystkiego. Jednak nerwy mu puscily, kiedy Bartra chcial objac mnie ramieniem, wtedy myslalam, ze cos mu zrobi. Nie chcialam zbednych klotni, szczegolnie w urodziny wlasnego brata. Brazylijczyk mocno przyciagnal mnie do siebie i objal mnie  w pasie, kladac reke na brzuchu. Czulam jak niespokojnie oddycha i caly drzy. Jakby mial byc chory. Spojrzalam na niego wystraszona.
- Jestes goracy.
- Wiem to od dawna.
- W sensie ze masz goraczke.
 - Z nerwow tak czasem mam.
     Westchnelam gleboko i spojrzalam mu w oczy. Ten zalozyl sobie moje nogi na kolana, przez co bylam odwrocona tylem do reszty, a przodem tylko do niego. Jezdzil palcem po moim udzie i po prostu przygladal mi sie. 
- Nie denerwuj sie.
- Marc mi cie podrywal.- zrobil mine niezadowolonego dziecka, przec co wygladal tak strasznie slodko. Mimowolnie usmiechnelam sie. 
- Miales opowiedziec mi o tej dziewczynie.- przypomnialo mi sie i chociaz nie chcialam o niej sluchac z nieznanych mi przyczyn, poprosilam go, aby mi o niej opowiedzial.
- Sadze, ze mozesz mi o niej duzo powiedziec.
- Znam ja?- bardzo, ale to bardzo bardzo sie zdziwilam. 
- I to najlepiej. Nie wiem o niej zbyt duzo, wiem ze gra strasznie dobrze w pilke i nie zwracala dzisiaj na mnie uwagi, dopiero teraz poswiecila mi chwile.
     Zamurowalo mnie. Pierwszy raz nie wiedzialam co odpowiedziec. Patrzylam sie na niego zdziwiona, a ten tylko tak pieknie sie usmiechal. W koncu odwzajemnilam jego usmiech i polozylam mu rece na szyi i jezdzilam palcami po karku. Rozmawialismy o wszystkim, tym razem nie zwracalam uwagi kompletnie na nikogo innego, tylko na niego. Zdenerwowany Geri razem z Leo usiedli na przeciwko nas.
- Ej no zostaw moja siostre.- powiedzial zdenerwowany Messi.- Jestem zazdrosny!
- Oj ja kocham Ciebie najbardziej moj ty najlepszy.- spojrzalam na niego. 
- Ale ja to wiem.- zasmial sie.- Rozumiem ze jestescie w siebie zapatrzeni, ze nie widzicie mojej skromnej osoby, ale siostra moglaby poswiecic mi troche czasu.
- Mam Cie na codzien.- wytknelam mu jezyk, a ten dalej probowal jakos wyciagnac mnie od Neya.- No dobra, ide do ciebie.- mruknelam i chcialam wstac, ale brazylijczyk posadzil mnie sobie na kolanach, kiedy wstalam z kanapy. Posadzil mnie w takiej samej pozycji co wczesniej, tylko przodem do innych. 
- Moze byc?- spytal pilkarz.
    
     Reszte wieczoru spedzilismy juz wszyscy razem, mimo tego ze ciagle siedzialam z Neyem. Czulam sie na prawde milo, poniewaz pilkarz sprawial wrazenie, ze interesuje sie tylko mna, nikim innym. Kiedy wychodzilismy to zaniosl mnie do samochodu mojego nie pijacego brata. 

Miesiac pozniej.

- Nie chce zebys jechal.- mowilam przez lzy, stojac z Neymarem na lotnisku. Mundial sie zaczynal, wszyscy pilkarze musieli leciec na zgrupowania, a ja nie moglam poleciec z Leo, szkola konczy mi sie dopiero za dwa tygodnie. 
- A ja nie chce cie tu zostawiac.- oparl sie o niski parapet i przytulal mnie do siebie. Dani stal nieopodal ze swoimi pociechami, ktore przylatywaly do niego nastepnego dnia.
- Bede strasznie tesknila.
- Nie placz, nie lubie gdy placzesz.- wytarl dlonia moje policzki i usmiechnal sie smutno. Pokiwalam glowa. Tkwilismy w takiej pozycji przez kolejne dwadziescia minut, ale niestety Ney musial juz leciec.- Zobaczymy sie jak przyjedziesz.- zlapal moja twarz w dlonie i... pocalowal mnie. Szybko, ale delikatnie. Zanim sie zorientowalam, stal razem z Danim przy odprawie.

     Dwa tygodnie pozniej przylecialam do Brazylii, jednak nie moglam spedzac z Neyem duzo czasu, poniewaz trener nie pozwalal na spotkania dluzsze niz pol godziny. To zdecydowanie za malo. Jeszcze sami nie rozmawialismy o tym, czy jestesmy razem. Na kolejne spotkanie spoznilam sie piec minut. Neymar czekal na mnie w holu, siedzial na kanapie. Podeszlam do niego z tylu i zaslonilam mu oczy, a ten zasmial sie i wstal, przyciagajac mnie do siebie. Cmoknal mnie delikatnie  w usta.
- Tesknilem, dwa dni to zdecydowanie za duzo bez ciebie. 
     Usmiechnelam sie do niego. 
- NEY!!!- uslyszelismy zdziwiony damski glos. Odwrocilismy sie w twamta strone. Kiedy pilkarz zobaczyl dziewczyne ktora go wolala, zaczal sie smiac. Podeszla do niego i praktycznie odepchnela mnie, tulac sie do niego. Nie wiedzialam kto to, nie rozumialam calej tej sytuacji. 
- Emm, to Raff, to Natalia moja... moja dziewczyna. - zrobilo mi sie cieplo, kiedy uslyszalam ostatnie slowo wypowiedziane przez pilkarza. 
     Zapoznalam sie z jego siostra, ktora chyba niezbyt mnie polubila. Ney odsunal sie od niej i zlapal mnie za reke, ciagnac w strone swojego pokoju. Poszlismy do jego pokoju. Nie dosc ze byla Rafaella, to jeszcze Dani z Luizem. Usiadlam obok niego na jego lozku, a ten polozyl mi glowe na kolanach. Bylo nawet milo, gdyby nie Rafaella, ktora zdecydowanie krzywo na mnie spogladala. Dzisiaj pilkarze mieli wolne, wiec moglam zostac ile chcialam. 
- Zostan na noc.- wymruczal mi do ucha. 
- Rodzice mnie zabija.
- Nie wiedza o mnie?
- Cos tam Leo powiedzial, ale nie koniecznie potraktowali to powaznie. 
- Hmm to potraktuja?
- Nie moge zostac.
- Prosze...- zrobil mine malego szczeniaczka, a ja pokrecilam rozbawiona glowa.
- Z toba jest jak z dzieckiem.
- No i dobrze.
- Zobaczymy.
- Zostajesz i juz.- pocalowal mnie szybko w usta i wrocil do rozmowy z innymi. 

    Gdy Rafaella poszla do domu, ktory jest nie daleko hotelu, Dani przebral sie i poszedl spac, twierdzac ze rozklada go jakas choroba. Siedzielismy jeszcze troche z Neyem i ogladalismy film. Poszlismy razem do lazienki, umylismy sie i przebralismy sie. Pilkarz dal mi swoja koszulke, a ja ucieszylam sie, ze mam ubrania Elle, swojej przyjaciolki, i bede mogla sie jutro w nie ubrac. 
- Ja to chcialabym wiedziec skad masz moja szczoteczke.- spojrzalam na niego podejrzliwie.
- Pakowalem sie szybko i zabralem, przepraszam.
- teraz mam fajniejsza, taka rozowa.- poruszylam brwiami, a ten zasmial sie i pociagnal mnie na siebie. 
- Idziemy spac?
- Jestes zmeczony?
- Troszke, ale wolalbym z Toba jeszcze troche posiedziec.
- Oj chodzmy spac.- usmiechnelam sie i polozylam obok, przytulajac sie do niego.
- Dobranoc kochanie.
- Dobranoc ko... ymm nie powiem tego. - zasmial sie i pocalowal mnie w policzek. 
- Mamy na to duzo czasu. 

Tydzien pozniej.

    Oficjalnie jestesmy para, jednak Neymar nie chcial zeby media mnie niepokoily, wiec nie wychodzilismy gdzies razem. Troche mnie to meczylo, ale mimo tonie ukrywal ze ma dziewczyne. Ostatnio przyjezdzal do domu Leo, bo ja nie moglam pojawiac sie w hotelu, poniewaz wszedzie byli dziennikarze. Dodal zdjecie, kiedy cwiczylismy. Stalam tylem do lustra, przytulona do niego, a on zrobil zdjecie. Jak na razie nie ma podejrzen, ze to siostra Messiego. 
     Jednak niedlugo mielismy wyjezdzac razem z Leo i Antonella na wakacje. Do tego jechac ma tez Rafaella. Nie powiem czy beda to udane wakacje. 
     Siedzialam z Antonella nad basenem w domu Leo. Mial taki maly oddzielny domek od rodzicow. Dziekowalam mu za to z calego serca, bo wtedy nie widywalabym sie wcale z Neyem. Tesknilam za dziewczynami z poprzedniej druzyny, umowilam sie z nimi na impreze jak tylko wroce do Hiszpanii. 
- Ciesze sie ze znowu jestescie razem.- usmiechnelam sie do brunetki, a ta jedynie westchnela gleboko. Sama nie byla przekonana do mojego brata, ale starala sie dac mu szanse. 
- Boje sie, ze znowu sie na nim zawiode i bede cierpiec jak wtedy.
- Gdybys nie ryzykowala to bys nie zyla, wiesz? A moze bedzie z tego cos na zawsze? 
- No wiem, ale strach pozostaje. 
- Leo tesknil za toba, chociaz nie chcial sie sam przed soba do tego przyznac, oboje z nim mamy zbyt duze ego, zeby to powiedziec glosno.

     Niestety ale rodzice wbili nam sie do domu. Antonella szybko sie zmyla, nie chcac konfrontacji ze swoimi przyszlymi tesciami, a moj braciszek postanowil zajac sie nimi. Siedzielismy jak zwykle w niedziele popoludniu, rozmawialismy o nadciagajcym finale Brazylia- Argentyna. Tutaj bylam bezstronna, cieszylabym sie gdyby wygral moj kraj, ale rowniez bylabym wniebowzieta gdyby zwyciezyla Brazylia. Nagle uslyszelismy dzwonek do drzwi, Leo powiedzial zebym poszla otworzyc. 
- Hej.- usmiechnelam sie do chlopaka.- Rodzice sa u nas.
- To moze przyjade pozniej, co?- spojrzal sie na mine przerazony. Zasmialam sie pod nosem. 
- Boisz sie?
- Twoich rodzicow? Zawsze.
- Zadzwonie do Ciebie potem.
- Jasne.- polozyl mi dlonie na biodrach i pocalowal delikatnie. Westchnelam cichutko, kiedy poczulam jego cieple rece pod moja koszulka. - Ja lece. 

Rok pozniej. 

     Wracalam z treningu do domu mojego brata. Dzisiaj zeszlo mi dluzej, bo musialam odebrac papiery z starszego klubu i zaniesc do mlodszego. Mam dosc ciaglych awantur o to, ze jestem lepsza ale nie powinnam tutaj byc bo za mloda. Dla mnie to zaden argument. Weszlam do domu mojego brata, nie zwracajac uwagi na samochody na podjezdzie.
- Masa napalonych facetow w salonie, a ty naga!
- Kto jest?
- Cesc, Geri, Ney, Dani, Thiago..
- Thiago?- usmiechnelam sie delikatnie i poszlam do salonu, oparlam sie o drzwi i spojrzalam na pomocnika.
- Czesc Thiago.
- Czesc Nati.- podszedl do mnie i mocno mnie przytulil, prawie tak samo jak ostatnim razem kiedy sie widzielismy.- Slicznie wygladasz.- szepnal, a ja odsunelam sie od niego. Przywitalam sie z reszta i usiadlam miedzy nim a Neyem.Brazylijczyk od razu objal mnie ramieniem.
- Wy razem?- spytal Hiszpan.
- Tak, oni w koncu razem.- odpowiedzial Gerard, popijajac sok pomaranczowy. Neymar usmiechnal sie do mnie i pocalowal delikatnie w usta.
- W koncu razem.- wyszeptal mi do ucha, a ja usmiechnelam sie szeroko. Caly wieczor spedzilismy na rozmowach. W koncu razem. 

Mamy pierwsza jednopartowke z udzialem Natalii i Neya. Nastepna pojawi sie juz niedlugo. Zachecam do skladania zamowien pod komentarzem w dziale TWORCZOSC reklamujacym tego blogga. Pozdrawiam i przepraszam ze nic sie nie dzialo ale dopiero zaczynam przygode z krotszymi opowiadaniami!